środa, 7 stycznia 2015

MEL-SIN

Nasza podróż do Singapuru rozpoczęła się na lotnisku Tullamarine w Melbourne. Podjechałam pociągiem do Broadmeadows, zgarnęłam  Ozziego, który był jeszcze w pracy i razem ruszyliśmy w stronę terminala. Dla niego był to pierwszy lot Emirates i z tego co mówił, było wporzo :P 
Lecieliśmy Boeingiem 777-300ER, swoją drogą moją ulubioną maszyną <3



 Ku mej radości (Ozzie trochę marudził, ale już chyba powoli się przyzwyczaja, że najchętniej byłabym na lotnisku 4865834 godzin wcześniej... :P) dotarliśmy tam dość wcześnie, co oznaczało więcej czasu na zdjęcia, zwiedzanie lotniska, szukanie Trzech Siekier (najchętniej Thai albo Air New Zealand! <3) itd.

Qantas otrzymał ostatnio tytuł "Najbezpieczniejszej linii lotniczej świata". No i super! Good onya Flying Roo! Proud of ya ;)
Tyle samo startów, co lądowań i oby tak dalej! Z tego co pamiętam, mieli tylko jeden poważny incydent, kiedy elektronika w A380 aka Flying Whale "trochę" zwariowała, wyskakiwało 943738 alertów jednocześnie, zostało uszkodzone podwozie, mieli dość groźnie wyglądające kłopoty z silnikiem i lądowali awaryjnie na lotnisku Changi. Siadły klapy, spoilery i ogólnie sytuacja nie wyglądała zbyt ciekawie. Nie mogli lądować z pełnymi bakami, zrzucili paliwo i dopiero potem mogli podejść do ryzykownego lądowania. Na szczęście pilotom udało się bezpiecznie wylądować, nikomu nic się nie stało, chociaż samolot zatrzymał się dopiero na końcu 4kilometrowego pasa. Zainteresowanych odsyłam do dokumentu na youtubie, Qantas Flight 32 lub do raportu dotyczącego tego incydentu http://www.atsb.gov.au/media/4173625/ao-2010-089_final.pdf


Całkiem niedawno (27.12.2014) odbył się ostatni lot 767 Qantas :( Na marginesie podczas tego lotu miały miejsce oświadczyny pewnej pary, fajne okoliczności, trzeba przyznać ;)
Niestety nie miałam jeszcze przyjemności lecieć 767, nasze Lotowskie Benki też już skończyły pracę, mam więc tylko nadzieję, że zdążę, zanim wszystkie linie z nich zrezygnują :P Żałuję, że nigdy nie miałam okazji lecieć 767 w naszych barwach, bo trzeba przyznać, że bardzo pasowało nam to malowanie. Zawsze zostaje Delta ze swoim 767-400...  :)
MD-11, który również należy do kategorii moich naj, jeśli chodzi o samoloty pasażerskie (chociaż nie tylko, MD-11 UPS Cargo prezentuje się cudownie!), też ostatnio zakończył swą karierę w KLM... Szkoda :(


W ogóle ostatnio śniło mi się, że byłam stewardessą w American Airlines haha, matko, cóż za wyobraźnia... :P W okresie świątecznym, leciał Kevin sam w domu, (którego swoją drogą każdy Polak widział już chyba 8374583 razy... :P no ale to taka nowa, świecka tradycja cytując Misia ;)) i  dopatrzyłam się kilku fajowych staroci, z tego co dobrze pamiętam było widać MD i właśnie AA w starym malowaniu...



Nie było mi dane zobaczyć AA na żywo (chociaż może kłamię?!) hm, chyba na Schiphol X lat temu, ale wtedy jeszcze nie przykładałam tak dużej wagi do samolotów (właściwie nic/bardzo niewiele* o nich wiedziałam), więc szczerze mówiąc nie pamiętam :P
*niepotrzebne skreślić :d


Takim właśnie (no dobra, nie do końca, tu mamy takie jakby One World Livery, a ja leciałam "zwykłym" A330-300 :P) wracaliśmy z Singapuru. Ale o tym jeszcze potem.


Jakaż była moja radość, gdy siedząc w samolocie zobaczyłam Airbusa A320 Air New Zealand, który właśnie wylądował i podstawiał się pod rękaw <3 Szybko złapałam za aparat i udało się! : D Chciał mi uciec skubany, ale na szczęście nie zdołał : D Bardzo podoba mi się malowanie tego przewoźnika, czarny Dreamliner i przepiękne 777-300... No po prostu bajka *__*


A podczas lotu mieliśmy okazję obserwować niesamowity zachód słońca... I jak tu nie kochać lotnictwa? <3


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz