poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Nocne niebo

Jedną z wielu rzeczy, która mnie zachwyca w Australii jest widok nieba w nocy. (Nie mówię, że w Polsce tego nie ma, oczywiście jest, trzeba tylko pojechać gdzieś do lasu, daleko od miasta, gdzie nie ma dużo budynków i światła. Któregoś razu na Mazurach niebo było tak piękne, że z aż wrażenia przeniosłam się na górę pokładu, wzięłam śpiwór po pachę i leżałam pod gołym niebem wpatrując się w ten niezwykły widok...)
Rok temu, gdy pierwszy raz spojrzałam do góry i zobaczyłam te tysiące gwiazd, szczęka im opadła i gapiłam się przez dobre kilka minut, cicho mówiąc co chwilę wooooow! Niestety wtedy nie miałam odpowiedniego aparatu, który dałby radę zmierzyć się ze zdjęciami nocnymi, więc efekty były bardzo słabe...
W tym roku, pierwsze bezchmurne niebo przywitało mnie 2 tygodnie po przylocie. Wcześniej niemal co noc sprawdzałam jak się ma sytuacja, niestety zawsze zamiast 4583475829 gwiazd czekały na mnie chmury... Przywlokłam też ze sobą statyw, wężyk spustowy, żeby to miało ręce i nogi. Bardzo lubię oglądać samoloty na nocnym niebie, gdyż zostawiają swój "ślad", który później fajnie widać na zdjęciu.
Jednak w końcu się udało, a to efekty :) Niestety nie mogłam być na zewnątrz zbyt długo, bo co by nie mówić - nadal jest zima,a wieczorem robi się naprawdę chłodno :P (albo inaczej - leniwiec ze mnie i nie chciało mi się ruszyć dupska i przebrać... :P)

dopiero godzina 20.00, a już ile gwiazd...

Niestety brak wężyka spustowego (a raczej mojego lenistwa, bo nie chciało mi się po niego iść :P) zrobił swoje...
Dodaj napis

tak to jest jak się nie ustawi ostrości... ^^ ale efekt ciekawy








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz